wtorek, 10 lutego 2015

4. Okazuję się być niemożliwym dzieckiem


Tym razem obudziłam się sama z siebie, o dziwo wyspana, mimo iż za oknem dopiero zaczęło świtać. Kiedy odwróciłam głowę w kierunku moich przyjaciół zauważyłam, że zaczęli się pakować i zbierać do wyjścia.
- Właśnie mieliśmy cię budzić - powiedziała na mój widok Annabeth. Wstałam z siedzenia, zabierając mój plecaczek. Wysiedliśmy z autobusu. Dopiero gdy poczułam świeże powietrze na twarzy, zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. Uciekłam ze szkoły... Ojciec mnie zabije! Hm, czekajcie ja wam go jeszcze nie przedstawiłam, prawda? No, to... Nazywa się Jhon Davenporth i jest łucznikiem. Podobno spotkał moją mamę na polowaniu. Mama zniknęła po miesiącu ich znajomości, a następne osiem miesięcy później tata znalazł przed swoim domem srebrną kołyskę ze mną w środku. W ogóle nie jestem do niego podobna. On ma ciemną skórę, ja prawie białą. On jest dosyć przysadzisty, ja szczupła. On jest spokojny i cierpliwy, ja żywiołowa i niecierpliwa, lekkomyślna...  Nigdy się nie ożenił, a do szkoły zawsze wysyłał mnie z survivalem i dobrymi zajęciami łucznictwa. No, i z internatem. Na jego wspomnienie poczułam okropne wyrzuty sumienia. On tak się starał abym była szczęśliwa i właśnie mu uciekłam ze szkoły. Jestem okropną córką...
- Diana idziesz?!-krzyknął do mnie Percy. Uniosłam głowę, dopiero teraz zauważając, że byli już jakiś metr przede mną. Przywołałam na twarz uśmiech.
- Jasne! już idę!- odkrzyknęłam i do nich podbiegłam. - Gdzie jest ten Obóz?
-Na Manhattanie, a konkretnie na Long Island. Właściwie to mamy do przejścia jakieś pięćdziesiąt metrów- odpowiedziała Annabeth. No OK, nie jest, źle. Kiedy szliśmy zachwycałam się przepięknymi widokami. było na co popatrzeć, uwierzcie mi! Pola, lasy, strumienie i pomniejsze rzeczki tak pięknie się mieniły we wschodzącym słońcu... Te pięćdziesiąt metrów przeszliśmy w jakieś pięć minut, może nawet mniej. Kiedy stanęliśmy na wzgórzu (Percy mnie poinformował, że nazywa się Wzgórze Herosów) aż mi dech zaparło. Cała kotlina była zalana słońcem. Z miejsca, w którym stałam, widziałam wielkie boisko do siatkówki, pola truskawek, morze, strumień, las... Budynki zbudowane na grecką modłę... A gdzieś w oddali usłyszałam rżenie koni. Widok był taki piękny, że nie mogłam uwierzyć, że to TYLKO obóz! Byłam w takim głębokim szoku ,że zapytałam:
- Czy... To jest prawdziwe?
- Jasne, że jest!- odparła Annabeth, kierując się w stronę sosny, która rosła na Wzgórzu. Dopiero wtedy zobaczyłam ,że o drzewo opiera się... centaur!  ten sam z którym rozmawiali moi przyjaciele w lesie. Poszłam za nimi, starając się sprawiać wrażenie, że codziennie widuję facetów z końskimi zadami. Kiedy przekroczyłam granicę sosny rozległ się grzmot. Miałam wrażenie, że na chwilę wszyscy wstrzymali oddech. Percy, Ann i centaur utkwili oczy w coś co było nad moją głową. Uznałam, że skoro oni się gapią to ja też! I podążając za ich wzrokiem zobaczyłam, że tuż nad moimi włosami pojawił się srebrny hologram przedstawiający srebrny łuk skrzyżowany z łanią. Cooo? Miałam ochotę krzyczeć. Przecież nawet taki tuman jak JA wiedział czyj to atrybut i zwierzę! I z tego co pamiętałam, akurat ta bogini nie mogła mieć dzieci! Patrzyłam na moich przyjaciół w panice szukając pomocy, ale Chejron tylko potwierdził moje obawy.
- Artemida. Pani Księżyca, Obrończyni Zwierząt, Wielka Łowczyni. Witaj Diano Davenporth, córko Pani Lasów i Gór.
***

Krócej już nie mogło być... ;-; Mam przynajmniej nadzieję,że się podobało... Dedyk dla Nessi!
Sonia

6 komentarzy:

  1. Racja, krótsze niż większość twoich rozdziałów, ale co tam. Punkt za dramatyczne zakończenie (którego nikt się wcale nie spodziewał po nagłówku 'Daughter of Artemida'. Nie, wcale xD). Czekam na kolejny rozdział!
    Weny etc.
    May

    OdpowiedzUsuń
  2. Owowowow xd
    Niedawno ze stoku wróciłam, patrzę, a tu roZdział xd wowowow xd dedyk dla mnie? Wielkie dzienki xd
    Witaj kuzynko! Od razu było widać że twoja matka to Artemida : p
    Rozdział jest wowowowowowo xd
    Pozdro z Czorsztyna xd (jestem na feriach :3)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooooooooow!!! Kuzynka! Córka Apolla się kłania xD
    Super rozdział. Wszystko jest interesujące jak nie wiem co :P Super! Córka Artemis, to oczywiste :D
    Kiedy następny rozdział? Ej, ja tu czekam :P Czekam, czekam, czekam i czekam już chyba dwie minuty i doczekać się nie mogę. Dwie minuty to jest dużo! Proszę nie wysuwać tutaj żadnych wniosków. Jestem niecierpliwa i tyle :P To jest moja idealność! Idealność w 1000 %
    Ale o czym to ja... A właśnie! Rozdział idealny, zresztą jak zwykle, ale ty to przecież wiesz mi się zawsze podoba. xD I napiszę najdłuższy kom! YaY!
    Nie lubię Kelli. Ona kocha się w Luke! Luke jest przecież super, jak taka głupia empuza mogła się w nim podkochiwać -.- Nie lubię jej....

    A tak ogólnie to już kończę :P
    Czekam na objaśnienie tego szyfru. Kurde jakąś enigmą się chyba posługujesz, że takie szyfry tworzysz.

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  4. :OOOOOOOOOOOOOOOO
    Genialne! Sorki, że dopiero teraz komentuje, ale wcześniej jakoś nie ogarnęłam, że pojawił się rozdział :P
    W każdym razie, jest naprawdę rewelacyjni i niecierpliwie czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Córeczka Artemidy!
    Łuk, strzały w lesie XD Wiadomo :)))
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń