wtorek, 17 lutego 2015

5. Przystojny chłopak najeżdża mi na dom


Na miękkich nogach szłam za Chejronem. Nie obchodziło mnie dokąd mnie prowadzi. Chciałam tylko walnąć się na łóżko, pomyśleć, popłakać... Ewentualnie w odwrotnej kolejności. Percy i Ann gdzieś zniknęli, zostawiając mnie pod opieką centaura. Na moje szczęście facet jakby czytał w moich myślach, bo gdy wreszcie się zatrzymaliśmy moim oczom ukazał się piękny, srebrny domek z mosiężną ósemką nad drzwiami.
- Domek Artemidy. Rozpakuj się i odpocznij, dziecko-powiedział Chejron i pogalopował sobie gdzieś. Otworzyłam drzwi, zatrzaskując je z całej siły za sobą. W środku znajdowały się zwykłe łóżka ze srebrną pościelą, toaletka z lustrem i miejscem na kosmetyki, posrebrzone komody i szafy. Na suficie wisiała lampa w kształcie półksiężyca, na ścianach futra zwierząt, a na dywanie leżało wielkie futro niedźwiedzia. Rzuciłam się  na najbliżej stojące łóżko ,rzucając plecak gdzieś w kąt. Głupio mi się przyznać, ale w ciągu kilku sekund zamieniłam się w ogromną fontannę łez. Pokrótce cała poduszka była mokra. Za co, za co, za co, za co! Dlaczego moją mamą nie mogła być... No choćby Afrodyta! Nie, zostanę dzieckiem bogini, która nienawidzi mężczyzn i w dodatku nigdy nie miała żadnych dzieci! Za co, za co, za co, za co?! I co, niby jak się urodziłam?! Miałam szansę zostać najbardziej wytykanym dzieckiem na Obozie! Czemu ja mam zawsze pod górę?! Czemu zawsze muszę odstawać od grupy?! Tak się skupiłam na płaczu  i biadoleniu nad sobą, że dopiero po dziesięciu minutach się zorientowałam iż ktoś się dobija do moich drzwi. Nie dadzą mi teraz chwili, aby mnie nie wytykać! Jednk  wzięłam kilka głębokich wdechów, uspokoiłam się i otworzyłam drzwi. Kiedy zobaczyłam kto w nich stoi miałam ochotę je zatrzasnąć, ale nie ze złości, tylko z zawstydzenia. Osobnik stojący przede mną był... ZNIEWALAJĄCO PRZYSTOJNY! Śliczne, gęste, ciemne włosy i piękne niebieskie oczy... A kiedy się do mnie uśmiechnął, poczułam się, jakbym się znalazła na Polach Elizejskich. Dopiero wtedy się zorientowałam, że on coś do mnie mówi. Wysiliłam umysł, aby skupić się na jego słowach.
- ...a nazywam się Diego Holmes- powiedział, wyciągając do mnie rękę. Uścisnęłam ją, mając nadzieję, że nie jestem cała czerwona.
- Diana Davenporth. A ty jesteś z...?
- Domek numer trzy -odparł, a gdy zobaczył moją nic nierozumiejącą minę dodał: - Domek Posejdona.
Na dźwięk imienia akurat tego boga, w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
- Percy cię tu przysłał? -zapytałam, za całych sił się starając, aby mój głos zabrzmiał gniewnie, tak samo, jak wyraz twarzy.
- Sam nie mógł przyjść. Poszedł razem z Annabeth do Wielkiego Domu i oprosił mnie abym ci dotrzymać towarzystwa.
- Dokąd?- zapytałam skonfundowana, równocześnie obiecując sobie , że przy najbliższej okazji wyściskam Percy' ego za tak genialny pomysł.
- Do... Dyrekcji Obozu, Pan D. , dyrektor ich wezwał-odpowiedział, przez chwilę szukając odpowiedniego słowa na określenie Wielkiego Domu. Wszedł do środka, aja zamknęłam za nim drzwi. Rozejrzał się, a jego wzrok padł na łóżko, na którym przed chwilą ryczałam. - Płakałaś?- zapytał.
- Nie- odparłam, czując, że się powoli czerwienię. Podszedł bliżej łóżka i podniósł poduszkę, którą zalałam swoimi łzami.
- Doprawdy? Tę poszewkę można z powodzeniem wyżymać jak mokrą ścierkę i miałbym z litr wody do morza.
Myślałam, że się zapadnę pod ziemię.
- To nic takiego-odparłam, odzyskując panowanie nad głosem. Wzruszył ramionami.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie znaleźć-powiedział, kierując się w stronę drzwi, a ja podreptałam za nim. Otworzył drzwi i się obrócił. Położył sobie dłoń na tyle głowy. - No... To cześć.
- Cześć -odparłam. Oddalił się a ja gapiłam się na niego jak ciele na malowane wrota. Kiedy już zupełnie zniknął mi z oczu, zamknęłam drzwi i zsuwając się po nich przegryzłam wargę.
- Wow...-westchnęłam cicho, a po chwili uśmiechnęłam się ironicznie. Najwidoczniej nie odziedziczyłam wstrętu do mężczyzn po mamie... Chociaż Ann coś w drodze na Obóz wspominała o błogosławieństwach innych bogów... Chyba Afrodyta mnie polubiła...
***

Sul,sul! Jaak się podobało? Trochę dłuższe od poprzedniego, mam nadzieję,że to Was cieszy ^^ Dedyk dla Zoe, za ten piękny art Diega ^^
Sonia
P.S. Jak Wam się podobają piosenki z playlisty?

7 komentarzy:

  1. Pierwsza xd
    Kolejny syn Posejdona? A to się masowa produkcja zaczęła xd
    Już lubię Diega xd Ale jednak ciocia Artemida zaraziła mnie odrazą do facetów xd
    Diana taki nieogar xdd
    Huehue xd
    Sul, sul ? Czyżbyś oglądała MaryKateAn? *-*
    Zdrówko xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję cię do LBA. Więcej informacji ---> http://tigralilkajames.blogspot.com/2015/02/lba-now-its-third-time.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się wdrążenie do akcjii bohaterów z PJ. Przez to wydaje się jakby było to coś w guście dodatku do serii. I ogólnie widać, że masz dużą styczność z literaturą :) Podoba mi się ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się wdrążenie do akcji bohaterów z PJ, przez to opowiadanie wydaje się być czymś w guście dadatku do serii. I ogólnie widać, że masz dużą styczność z literaturą, podoba mi się twój styl pisania^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy kolejny rozdział jest lepszy niż poprzedni (nie, żeby coś było gorsze) widać że się wkręcasz w historie. Oby tak dalej! Świetne

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz coraz lepiej!
    Bardzo mi się podoba twój styl pisania.
    Oby takk dalej! :))))
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz, że dopiero teraz czytałam, ale mialam sporo rzeczy na głowie ;) w każdym razie fajny rozdział. Piszesz coraz lepiej.
    Weny etc.
    May

    OdpowiedzUsuń