sobota, 18 kwietnia 2015

15. Demoniczna babcia próbuje nas zabić


Spojrzałam zaskoczona na dziewczynę. Jej głos i wygląd faktycznie mi się z kimś kojarzył... Może jakbym sięgnęła głębiej w pamięć... Słyszałam muzykę... Zobaczyłam obraz. Widziałam jakąś dziewczynę siedzącą przede mną przy kominku. Ona i ja śpiewałyśmy na dwa głosy. Chyba kołysankę, ale nie taką , którą mi śpiewał tata. Mimowolnie zaczęłam ją śpiewać na głos, przy Diego, tej dziewczynie i Leo, który się zmaterializował obok nich.
 - Słońce śpi, możemy już być sami - zaczęłam, obserwując reakcję dziewczyny. Oczy jej się rozszerzyły i delikatnie się uśmiechnęła. - Świetlik jak najdroższy kamień lśni...
- Zostań tu, marzenia są dziś z nami - zaczęła śpiewać dziewczyna. Teraz to ja się uśmiechnęłam.
- Cały świat to ja i ty - zakończyłyśmy razem. Dopiero wtedy przypomniałam sobie jej imię.
- Thalia!- wykrzyknęłam. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Już myślałam, że w życiu sobie nie przypomnisz- odparła śmiejąc się. Leo i Diego patrzyli na nas z bezcennymi minami.
- Thalia zajmowała się mną, kiedy tata gdzieś wyjeżdżał, a nie chciał mnie zostawiać samą - wyjaśniłam im. Pokiwali głowami z minami znawców. Wtedy usłyszałam za plecami chrząknięcie.
- Wzruszające doprawdy.
Odwróciłam się. Stała tam dziewczyna, której wcześniej nie zauważyłam. Miała długie, blond włosy splecione w warkocz z fioletowym pasemkiem, niebieskie oczy i prawie białą skórę. Ubrana była podobnie co Thalia, tylko nie miała srebrnego diademu. No i bluzka spod kurtki była po prostu soczyście zielona. Miałam ochotę jej za to wygarnąć, ale ugryzłam się w język.
- Candy, to jest Diana, Diano to Candy - przedstawiła nas sobie Thalia. Podałam jej rękę, ale ona tylko zmierzyła mnie wzrokiem.
- Podróżujesz z mężczyznami - powiedziała, a jej głos z niewiadomego mi przyczyn ociekał nienawiścią.
- Co w tym złego? - zapytałam, domyślając się odpowiedzi.
- Jesteś córką naszej Pani! Jak śmiesz z nimi podróżować!- wykrzyknęła sfrustrowana.
- Normalnie, jak człowiek- powiedziałam. Zerknęłam na Thalię, która z całej swojej siły woli próbowała się nie roześmiać. - Co was tu sprowadza? - zapytałam dyplomatycznie.
- Pani kazała nam cię pilnować. Miała złe przeczucia co do twojego powrotu. Wysłała mnie, Porucznika Łowczyń i  Candy, jedną z najbardziej zaufanych Łowczyń - powiedziała dziewczyna, poważniejąc. No tak, wszystkie mity mówią,że  moja mama zawsze była otoczona przez swoje Łowczynie. Jednak mimowolnie wywróciłam oczami. Ja nie wiem skąd Artemida wpadła na taki pomysł. Przecież wspaniale sobie radzę! W ciągu jednego dnia odkryłam sobie talent to panowania nad krwią, zarekwirowałam butelkę i zyskałam dwa nowe zwierzątka! Mamo, nie martw się tak o mnie! W tym momencie poczułam, że ciężar w mojej ręce w której trzymałam łuk spadł. Zaskoczona spojrzałam na nią. Zamiast broni miałam w dłoni... złote okulary przeciwsłoneczne! Apollo jest niezłym hardkorem  nosić swoją broń na nocie lub głowie! Z drugiej strony... Ja swoją mam na szyi.
- W takim razie... - zaczęłam, ale przerwało mi wyskoczenie za krzaków... czegoś. Nie nazwę tego kobietą... Ta postać była bardziej substytutem kobiety. Była bardzo wysoka i bardzo chuda. Dolną połowę jej ciała stanowił węży ogon. Blond włosy i twarz upodabniały ją do jakiejś królowej piękności.  To co mnie w niej przeraziło to były oczy, skóra i paznokcie. Źrenice miała zwężone jak to zresztą bywa u węży. Tęczówki były ciemnozielone i rozszerzały się jakby w takt bicia serca. Skóra była pomarszczona i stwardniała, a paznokcie przypomniały jaszczurze (nie pytajcie, skąd wiem jak wyglądają jaszczurze paznokcie). Utkwiła wzrok we mnie. Poczułam, że Daylight zadrżał i owinął sobie ogon wokół mojej szyi. Delikatnie pogłaskałam go po główce.Kobieta prychnęła niczym rasowa kotka po czym przemówiła.
- Córrrka Artemidy... Mała Diana...
- A ty jesteś...- powiedziałam bardzo powoli otwierając medalion.
- Lamia- przedstawiła się grzecznie potworzyca.
- Pochodzisz od rodziny lam?- wymsknęło mi się. Lamia przykucnęła, jakby szykując się do skoku.
- Koniec gadania - syknęła i skoczyła na mnie. Już miałam w pełni otworzyć medalion gdy... Pomiędzy mnie a nią pojawił się Diego, przyjmując jej atak na siebie. Demoniczna babcia poharatała mu ramię.
- Diego! - wykrzyknęłam otwierając medalion. W mojej ręce natychmiast pojawił się łuk ze strzałami. W tym czasie Lamia jakby przerażona odskoczyła. Poruszyła ustami, bezgłośnie wymawiając jakieś słowo, ale nie byłam w stanie go zrozumieć. Wycelowałam w nią strzałę, ale ta znów zaatakowała, tym razem w kierunku Leo. Wstrzeliłam w kierunku potwora. Trafiłam w ramię. Lamia zawyła i zboczyła z kursu, upadając dwa metry od stóp Leo. Thalia skoczyła na nią, strzałą celując w jej plecy, ale wężyca przewróciła się na brzuch i złapała Łowczynię, swoim ogonem, w locie. Zaczęła ją powoli dusić. Candy i ja równocześnie wycelowałyśmy w potwora.
- Stójcie! Albo ją zabiję! - wrzasnęła Lamia. Zamarłam ze strzałą nadal wycelowaną w kobietę.
- Nie słuchajcie jej!- krzyknęła Thalia delikatnie do mnie mrugając. Zlustrowałam dziewczynę jeszcze raz. Do paska miała przytroczoną pochwę ze sztyletem. Kątem oka zerknęłam na Candy. Ona chyba również zrozumiała intrygę Łowczyni. Udałam, że odkładam broń, a wtedy Thalia wbiła sztylet w Lamię. Ta zawyła z bólu, wypuszczając dziewczynę.
- Ty herosino! Twoja ukochana córreczka Arrtemidy za to zginie! -wrzasnęła, rzucając się na mnie.
- Nie na mojej warcie! - odparł jej na to Leo, ciskając w potworzycę kulami ognia. Udało mu się jednak odgonić ją ode mnie tylko na parę sekund. Potrząsnęła głową i znów się na mnie przymierzyła. Daylight odczepił się od mojej szyi i zaczął zionąć na kobietę srebrnym ogniem.
- Niezłe ma pani tempo jak na węża! - wykrzyknęłam,  spieprzając na drugi koniec wzgórza. Kobieta pognała za mną, odganiając się od smoka. Zamachnęła się na mnie ręką tak mocno, że aż usłyszałam świst powietrza. Przyspieszyłam.
- Zróbcie coś, a nie stoicie jak słupy soli! - wrzasnęłam do moich przyjaciół, na moment przystając. I to był błąd. Pani Lama mnie dogoniła i rozcięła mi policzek. Oprzytomniałam i znów zaczęłam biec. Potknęłam się, wypuszczając broń. Babcia próbowała się na mnie rzucić. Natychmiast przewróciłam się na plecy. Zgięłam nogi i w chwili gdy Lamia na nich wylądowała wyprostowałam je, wyrzucając ją w powietrze. Chwyciłam łuk i pierwszą lepszą strzałę. Wycelowałam i wypuściłam ją z cięciwy, ale chyba nie byłam jedyną osobą, która postanowiła w tej chwili zaatakować. W kierunku Lamii wystrzeliły: trzy strzały (moja, Thali i Candy), kula ognia Leo, strumień wody (zakładam, że wyczarowany przez Diega) i  srebrny ogień Daylight'a. Wszystkie ataki trafiły w potworzycę,a ona ciężko upadła na ziemię. Zaczęła powoli zmieniać się w piasek. Wyciągnęła rękę w kierunku syna Posejdona. Wyraz jej oczu był wręcz błagalny.
- Panie- wyszeptała, wznosząc oczy ku górze. Po chwili została z niej tylko kupka piasku. Spojrzałam na moich przyjaciół. Wszyscy, w jakimś stopniu, odnieśliśmy rany. Thalia miała sine pręgi w miejscach w których Lamia ją przyciskała. Candy wypuszczając swoją strzałę, musiała się konkretnie przewrócić bo z kolana ciekła jej krew. Leo musiał oberwać, podczas wymachiwania łapami demonicznej babci bo na jego ramieniu były trzy głębokie rany, jakby od pazurów. A na bluzce Diega w okolicach piersi zaczęła kwitnąć czerwona plama, tak samo na jego ramieniu. Ja miałam poharatany policzek i zdarte kolana, od upadku. Chyba tylko Daylight nie odczuł zbytnio ataku Lamii. Zwinął się tylko w kłębuszek na moim ramieniu i zamknął oczy.Przegarnęłam włosy.
- Teraz do my musimy się zabrać na Argo II - powiedziałam.
***
Sul, sul! Taaaaak wiem, że dawno temu coś wstawiałam, ale szkoła, brak motywacji i wgl życie. Mam nadzieję,że się podobało, dedyk dla Maji i Kingi. 
Sonia

3 komentarze:

  1. Ekstra rozdział - chcę więcej! *u*
    Ogólnie oczekuję dłuższych rozdziałów, bo to takie... ciekawe *u*
    Dalsza część ciekawie się zapowiada, więc...
    Nie zmarnuj tego! XD
    PS: Więcej opisów, plz? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super ❤
    Wcale nie czytałam tego wcześniej, co to za pomysł xD
    Na przyszłość, pisze się *Mai ;)
    Czekam na dalsze rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, jak zwykle ;)
    czekaaaaaam

    OdpowiedzUsuń